niedziela, 24 maja 2015

#10 - 4 najciekawsze tumblry poświęcone tematyce chorób psychicznych

Ze względu na skupisko smutnych blogów nastolatek (co jest samo w sobie tematem na notkę), Tumblr cieszy się złą sławą. Nie do końca zasłużenie, o czym poświadczą poniższe blogi.

(kolejność przypadkowa)

1. http://mentalillnessproblems.tumblr.com/
blog zawierający zapisy doświadczeń osób dotkniętych chorobami psychicznymi. Autorzy odpowiadają na pytania (również zadawane anonimowo) i udzierają wsparcia oraz porad.

2. http://the-doodle-chronicles.tumblr.com/
Blog w założeniu przypominający DepressionComix,  choć publikowane na nim komiksy mają dużo prostszą formę graficzną. Ubogie wizualnie paintowe bazgrołki są bogate w treść. Część komiksów to przemyślenia dotyczące życia z depresją, inne to słowa pocieszenia.

3. http://mentalillnessmouse.tumblr.com/
Nowatorską cechą tego tumblra jest własny mem - tytułowa mysz od chorób psychicznych.
Oprócz tego blog oferuje multum posegregowanych tematycznie informacji.

4. http://mentalhealthresource.tumblr.com/
Jak piszą autorzy bloga, ich celem jest "dostarczanie informacji, inspiracji oraz wsparcia, aby pomóc ci pokonać wyzwania i odkryć równowagę psychiczną". Brzmi nieco sekciarsko, ale blog rebloguje wyłącznie treści na poziomie.

5. http://notcrazyorg.tumblr.com/
Oficjalny tumblr amerykańskiej fundacji I Am Not Crazy, walczącej o zmianę społecznych nastawień wobec chorych. Na blogu nie tylko udostępniane są treści, ale także publikowane artykuły oraz klipy.

sobota, 23 maja 2015

#9 - Furuya Usamaru- Jisatsu Circle


Wspomniane przeze mnie wcześniej Happiness nie jest jedyną mangą Furuyi Usamaru poruszającą temat samobójstwa. W 2002 roku wydano Jisatsu Circle (Suicide Circle) – komiks zainspirowany przez film pod tym samym tytułem.


Zarówno film, jak i mangę rozpoczyna ta sama scena – rzucenie się grupy uczennic pod koła pociągu. Szybko pojawia się pierwsza różnica – u Usamaru jedna z dziewcząt przeżywa tragiczne zdarzenie, lecz wcale nie jest z tego powodu szczęśliwa. Saya Koto nie rozumie, dlaczego ominął ją zaszczyt poniesienia śmierci wraz z przywódczynią kultu, Mitsuko. Mimo śmierci towarzyszek, Saya nie jest sama ze swoim smutkiem. U jej boku trwa przyjaciółka z dzieciństwa, Kyoko.

To właśnie z jej perspektywy została opowiedziana historia klubu nastoletnich samobójczyń. Gdy pochłonięta przez depresję Saya zostaje następczynią Mitsuko, Kyoko usiłuje poznać prawdę o tajemniczym kulcie oraz życiu przyjaciółki.


Ogromną siła mangi Usamaru jest wykorzystanie kryminalnego wątku do eksploracji ciemnej strony ludzkiej psychiki - nawet prawdziwa tożsamość Mitsuko stanowi metaforę choroby. Jisatsu Circle w dużym stopniu jest studium osobowości autodestrukcyjnej Sayi, lecz dzięki tajemnicy klubu samobójstw może wciągnąć osoby nudzące się czysto psychologicznymi pozycjami. 


Ukazanie fabuły z punktu widzenia Kyoko nie służy gloryfikacji czy trywializacji samobójstw nastolatek (jak w The Virgin Suicides), lecz ukazaniu bezsilności wobec depresji bliskiej osoby. Artysta nie bał się ukazać cierpienia Sayi. Zdecydowanie najlepszą sceną jest rozmowa przyjaciółek, podczas której Saya zwierza się z dręczącej ją depersonalizacji. Takie właśnie szczegóły świadczą o tym, czy autor odrobił pracę domową i zapoznał się z przedstawianą przez siebie chorobą, czy też pragnie ją wykorzystać jako modny element. Z feministycznego punktu widzenia ważne jest postawienie w centrum fabuły nie heteroseksualnej miłości, lecz przyjaźni dwójki dziewcząt, która ukazana jest jako równie potężna więź.

W jednym tomie Furuyi udało zawrzeć się opowieść, której nie da się zapomnieć - opowieść o "mroku, które dziewczęta noszą w sobie". Trzynaście lat po opublikowaniu - w czasach tworzenia przez nastolatki własnych kółek samobójstw na tumblrze - manga Furuyi jest bardziej aktualna, niż kiedykolwiek wcześniej. 



niedziela, 10 maja 2015

#8 - Montage of Heck




Kurt Cobain był, jest i będzie ikoną wrażliwych, depresyjnych, niegodzących się z fałszem świata ludzi. Z każdą rocznicą samobójstwa wokalisty Nirvany grupa fanów zespołu się powiększa. Wielu z nich Cobain inspiruje – nie do porzucenia życia, lecz codziennej walki z nim. Właśnie dlatego zasługują na prawdę o swoim idolu i skomplikowanych przyczynach jego samobójstwa. Film Bretta Morgena przedstawiany był jako opowieść absolutna o życiu i śmierci Cobaina, dająca odpowiedzi na wszelkie pytania i zamykająca spekulacje. Szumne zapowiedzi okazały się być kłamstwem. Montage of Heck jest apokryficzną, medialną papką, która umniejsza znaczenie cierpienia Kurta Cobaina. To wydmuszka - tym bardziej szkodliwa, że ukształtuje opinie o Cobainie miliona widzów.




Na początek pozytywy, bo jest ich niewiele. Niezaprzeczalną zaletą filmu jest montaż, dzięki któremu oglądany na szerokim ekranie Montage of Heck jest wizualną ucztą. Archiwalne nagrania z koncertów Nirvany zapierają dech w piersiach. Równie wielkie wrażenie robią animacje prezentujące sceny z młodości Cobaina. wykonał kawał dobrej roboty - szkoda tylko, że z myślą o tak kłamliwym filmie.



Przeprowadzone z członkami rodziny oraz przyjaciółmi Cobaina również rozczarowują. Większość z nich bardziej troszczyła się o przedstawienie się w jak najlepszym świetle, niż odkryciem prawdy. Najlepiej pod tym względem wypadła macocha - Jenny Cobain, która nie bała się przyznać do bezpośredniego przyczynienia się do bezdomności nastoletniego Kurta.Absolutnie najgorzej zaprezentowała się Courtney Love, co właściwie nie powinno dziwić nikogo.





Co z Montage of Heck wyniesie przeciętny widz? Że Cobain był płaczliwym narkomanem, który usiłował się zabić, bo żona pomyślała o zdradzie. Najwyraźniej udostępnienie przez wdowę po Cobainie archiwalnych materiałów wywołało u Morgena dług wdzięczności, który zabił w nim dziennikarską uczciwość oraz chęć dociekania prawdy. Przedstawiona przez Courtney Love teza o przyczynie próby samobójstwa Cobaina byłaby śmieszna, gdyby nie to, że jest odrażająca. Według wokalistki Hole, Kurt potrafił czytać w myślach i tym sposobem dowiedział się, że jego żona rozważa zdradzenie go. Love twierdzi, że do zdrady nigdy nie doszło, ale istnieją dowody, że i w tym przypadku skłamała. Teza filmu jest prosta - Cobaina zabiły kłopoty małżeńskie. Tymczasem przed śmiercią Kurt planował wziąć rozwód.  Zamiast o udokumentowanej małżeńskiej przemocy, którą Love stosowała wobec męża, w Montage of Heck usłyszymy o zniweczonych przez samobójstwo planach sprowadzenia na świat rodzeństwa Frances Bean. Krótko mówiąc, jeden wielki RZYG.




Tożsamość Love jako toksycznej partnerki nie jest jedynym brakującym w filmie elementem układanki dotyczącej dramatu Cobaina. W 2000 roku przeprowadzono wywiad z Beverly Cobain - kuzynką Kurta Cobaina, pielęgniarką oraz aktywistką walczącą o przeciwdziałanie samobójstwom młodzieży - w którym padły kluczowe dla zrozumienia tego artysty słowa:

- Czy Kurt Cobain cierpiał na inne choroby psychiczne niż depresja?
- W dzieciństwie u Kurta zdiagnozowano zaburzenie koncentracji (ADD), natomiast później chorobę afektywną dwubiegunową.  Cyklofrenia wywołuje te same objawy, co depresja kliniczna, z dodatkiem wahań nastrojów, przejawiających się wybuchami gniewu lub euforii, energią, nerwowością, rozproszeniem, przesadną pewnością siebie i innymi symptomami. Jak Kurt zapewne wiedział, zaburzenie afektywne dwubiegunowe uniemożliwia normalne życie i niezbędna jest właściwa diagnoza. Niestety dla Kurta, podjęcie leczenia ma krytyczne znaczenie.

Oczywiście w Montage of Heck kwestia choroby psychicznej Kurta została pominięta. Śmiem zaryzykować stwierdzenie, że w trakcie kilkunastominutowej lektury powyższego wywiadu można więcej się dowiedzieć, niż z dwóch godzin dokumentu Morgena.




Montage of Heck to barwna wydmuszka - tym bardziej szkodliwa, że ukształtuje wiedzę o Cobainie miliona mało zorientowanych fanów. Można obejrzeć ten dokument dla animacji, filmów z dzieciństwa Kurta czy jego pierwszych rysunków, ale postawione tam tezy najlepiej włożyć między bajki o szczęśliwej miłości Love i Cobaina.

niedziela, 3 maja 2015

#7 Furuya Usamaru - Happiness

 W 2006 roku Furuya Usamaru – w Polsce znany głównie za sprawą dwutomowej Muzyki Marie – wydał zbiór kilkunastostronicowych komiksów pod tytułem Happiness. Choć wszystkie zawarte w nim historie są poruszające i godne uwagi, z perspektywy tematyki tego bloga najważniejsza jest ta tytułowa.

Happiness to opowieść o desperackiej potrzebie odnalezienia bratniej duszy. Jej główni bohaterowie – Takuya oraz Ruka – to para zranionych fizycznie i psychicznie nastolatków, którzy przypadkowo spotykają się w miejscu samobójstwa rockowego idola. Pod wpływem fascynacji autodestrukcyjnym muzykiem i sobą nawzajem, podejmują decyzję, która wszystko zmieni...


W Happiness Furuya Usamaru odważnie zmierzył się z tematem bullyingu. Chyba nigdzie na świecie nie jest to temat tabu do takiego stopnia, jak jest on nim w Japonii. Kolektywistyczne społeczeństwo tego kraju wyznaje bowiem zasadę dobijania wystających gwoździ, która nakazuje obwiniać ofiarę o skierowaną wobec niej przemoc grupy. Na przykładzie Takuyi oraz Ruki mangaka dokonuje analizy psychiki osoby spotykającej się na co dzień z pogardą i agresją. Nie oznacza to, że Usamaru idealizuje swoich bohaterów – nie boi się ich pokazać jako odrobinę żałosnych.


W parze z poważną tematyką idzie realistyczna kreska, będąca znakiem autorskim Usamaru. Bohaterowie nie przypominają Czarodziejki z Księżyca, lecz ludzi, których spotykamy na co dzień.
Mimo tego nie zabraknie oczywiście elementu surrealizmu, równie charakterystycznego dla tego autora.



Happiness to wersja opowieści o dojrzewaniu, której nie chcą pokazywać zachodnie media. Stanowi idealne odzwierciedlenie dorastania wrażliwych, inteligentnych ludzi – wbrew oczekiwaniom czasu nie naznaczonego sukcesami, lecz myślami samobójczymi i dziwnymi erotycznymi snami. Warto poświęcić dwadzieścia minut i przekonać się, co dla bohaterów Happiness oznacza szczęście.  

piątek, 1 maja 2015

#6 - The Virgin Suicides




W grudniu zeszłego roku portal Taste of Cinema opublikował listę 15 najlepszych filmów o samobójstwie, na której znalazło się wiele doskonałych pozycji... oraz The Virgin Suicides Sophii Coppoli (w Polsce film znany jest pod tytułem Przekleństwa Niewinności). O dziwo, ekranizacja powieści Jeffreya Eugenidesa została oceniona wyżej, niż Girl, Interrupted (Przerwana lekcja muzyki), Mishima: A Life in Four Chapters, Last Days Gusa van Santa czy wreszcie Sala Samobójców. W przeciwieństwie do tych filmów, The Virgin Suicides – mimo nastrojowego klimatu i wysokiej jakości produkcji – stanowi przykład tego, jak o depresji i samobójstwie nie opowiadać.



Fabuła filmu stanowi opowieść o ostatnich latach życia sióstr Lisbon, zmagających się z dojrzewaniem, depresją oraz izolacją. Widz obserwuje powolny rozpad rodziny, aż do samobójstwa ostatniej z sióstr. Niestety, zapis dziewczęcego cierpienia zostaje stłamszony przez męską perspektywę. Narratorem filmu jest jeden z zafascynowanych siostrami Lisbon mężczyzn, którzy - choć minęło 10 lat od śmierci dziewcząt - wciąż mają na ich punkcie niezdrową obsesję. Widz zmuszony jest patrzeć na siostry Lisbon męskim okiem, które upatruje w nich tragicznie piękne, choć niezrozumiałe istoty.

Trudno wyobrazić mi sobie bardziej szkodliwe przedstawienie depresji – jest to gloryfikacja w czystej postaci. Oto bowiem mamy bohaterki, które są zawsze smutne i piękne. Depresja czyni je efemerycznymi, godnymi pożądania istotami. Nawet samobójstwo nie jest ich własną tragedią, lecz tragedią zakochanych w nich chłopców, którzy utracili możliwość seksu z nastoletnimi pięknościami. Siostry Lisbon we własnej opowieści nie są podmiotami, lecz przedmiotami. To nie śmierć odbiera im głos, lecz męska narracja.



Widz, który nigdy nie cierpiał na depresję (ani żadną inną chorobę psychiczną) dowie się z filmu, że depresja czyni człowieka pięknym, eterycznym i tajemniczym. Jeszcze gorzej może poczuć się osoba znająca depresję z autopsji (a zwłaszcza dziewczyna/kobieta) - twoje cierpienie i ewentualna śmierć ma znaczenie tylko wtedy, jeśli jesteś/byłaś piękna i atrakcyjna dla heteroseksualnych mężczyzn. 


niedziela, 26 kwietnia 2015

#5 Clay Johnson - Depression Comix




  W zachodnich społeczeństwach XXI wieku choroby psychiczne – nawet niekojarzone bezpośrednio z agresją - wciąż są uznawane za tabu. Powoduje to efekt zamkniętego koła – nie mówi się o nich, ponieważ są niewygodnym tematem; są niewygodnym tematem, bo się o nich nie mówi. Właśnie dlatego niezwykle cenne są świadectwa osób cierpiących na choroby psychiczne. Przełamując społeczną zmowę milczenia, walczą o zrozumienie. Jedną z takich osób jest Clay Johnson – autor interetowego comiksu o znaczącym tytule Depression Comix.







W 1993 roku u Johnsona została zdiagnozowana depresja. Choć w jego poprzednich dziełach często pojawiał się motyw depresji, artysta zdecydował się na stworzenie komiksu w całości poświęconemu życiu z chorobami psychicznymi (wbrew nazwie, odcinki Depression Comix nie tyczą się wyłącznie depresji) po kontakcie z internetową społecznością. Gdy Johnson założył konto na platformie tumblr, okazało się, że ogromna ilość jego followerów cierpi na depresję. Po narysowaniu pierwszych odcinków rysownik przekonał się, że tworzenie komiksów na temat choroby ma dla niego terapeutyczną moc.  





Clayton nie rysuje jednak wyłącznie dla siebie. Zapytany w wywiadzie o cel przyświecający Depression Comix, udzielił następującej odpowiedzi: [Tworzę, aby] po prostu zwiększyć świadomość. Depresja jest często niezrozumiana jako tymczasowe uczucie w rodzaju smutku albo coś, co sprawia, że ludzie wariują i mordują innych. Depresja nie jest żadną z tych rzeczy, to choroba, która sprawia, że chory powoli ulega autodestrukcji. Wykracza ona poza możliwość kontroli i sprawia, że zachowujemy się w sposób, którego nie jesteśmy świadomi. Krótko mówiąc, pragnę przyłożyć się do odmitologizowania tej choroby. Jeśli będzie lepiej rozumiana, łatwiej będzie pomóc cierpiącym na nią osobom. 




Największą siłą Depression Comix jest szczerość oraz uniwersalność. W paskach występuje kilkanaście nienazwanych postaci, reprezentujących różne grupy społeczne. Ich przeżycia i myśli odwzierciedlają życie każdej osoby cierpiącej na depresję. Co ważne, Johnson nie ucieka przed bolesną prawdą. Nie boi się pokazać kontrowersyjnych z punktu widzenia zdrowej osoby przeżyć. Aktywnie walczy ze stereotypami oraz społeczną hipokryzją.  


Nie oznacza to, że w Depression Comix chorzy na depresję są idealizowani, zaś zdrowe osoby demonizowane. Clay Johnson daje pokazuje także punkt widzenia najbliższych chorego, którzy w pewnym sensie również padają ofiarą choroby. 


Choć dla wielu osobom tematyka komiksu może wydać się przerażająca lub przygnębiająca, warto stać się regularnym czytelnikiem Depression Comix. Zawarta w odcinkach wiedza uwrażliwia na cierpienie innych, pomagając przy tym wyzbyć się ignorancji.


niedziela, 19 kwietnia 2015

#4 Nellie Bly - 10 Days in a Mad-House



 W czasach smartfonów z wbudowanymi aparatami, nikogo nie dziwią filmy uwieczniające instytucjonalne nadużycia. W telewizji regularnie emitowane są szokujące reportaże, za pomocą których dziennikarze walczą o prawa bezbronnych obywateli. Wiele osób zaszokuje informacja, że istnienie dziennikarstwa śledczego zawdzięczamy kobiecie.


W 1887 roku Nelly Bly (właść. Elizabeth Jane Cochrane) ubiegała się o pracę w redakcji New York World - gazety należącej do Josepha Pulitzera. Wraz z zatrudnieniem otrzymała niezwykle trudne zadanie, którego efektem końcowym stała się książka 10 Days in a Mad-House. Na polecenie Pulitzera wówczas dwudziestotrzyletnia Bly dostała się na teren szpitala psychiatrycznego dla kobiet na Blackwell's Island (obecnie Roosevelt Island). Aby móc zbadać panujące w nim warunki, dziennikarka musiała zostać oceniona jako chora psychicznie. Nie chcąc prosić przyjaciół o pomoc, wzięła sprawę w swoje ręce. Bly zakwaterowała się w pensjonacie dla ubogich kobiet i w przeciągu jednej nocy przekonała jego mieszkanki, że jest niezrównoważona psychicznie – broniąc się przed snem i nazywając pozostałe kobiety szalonymi. Rano została zaprowadzona przez policję przed oblicze lekarzy, przed którymi Bly udawała utratę pamięci. Uznana za beznadziejny przypadek, natychmiast została skierowana do szpitala psychiatrycznego, z którego – jak Bly miała okazję zaobserwować – nie ma ucieczki.


W psychiatryku, wraz z chorymi psychicznie, zostały zamknięte zdrowe kobiety, których istnienie stanowiło dla kogoś kłopot. Jedną z pacjentek była pozostawiona przez syna staruszka, która nigdy nie poznała przyczyny swego uwięzienia, bo mówiła wyłącznie po niemiecku. Inna
Paradoksalnie Bly martwiła się, że jest za słabą aktorką, by dostać się do psychiatryka. Budynek opanowany był przez szczuty i karaluchy.

Wszystkie mieszkanki szpitala na Blackwell's Island były okrutnie traktowane przez pielęgniarki, które powinny się nimi opiekować. Kobiety zmuszano do kąpieli w lodowatej wodzie i chodzenia wyłącznie w cienkich koszulach. Podczas gdy pracownicy szpitalu jedli dania rodem z restauracji, posiłki pacjentek składały się z zepsutego mięsa popijanego brudną wodą.
Ze szczególnym okrucieństwem spotykały się chore psychicznie pacjentki. Ulubioną rozrywką pielęgniarek było dręczenie podopiecznych, wykorzystując przeciw nim symptomy. Ponadto kobiety bito, związywano i zmuszano do wielogodzinnego siedzenia w tym samym miejscu.
Po 10 dniach Bly została wyciągnięta z psychiatryka przez redakcję New York World. Dzięki jej reportażowi polepszyły się warunki życia mieszkańców szpitali psychiatrycznych. Zaostrzono także lekarskie oględziny, aby nie dochodziły do zakwaterowań zdrowych osób.

Historia Nelly Bly nie tylko stanowi przykład skutecznej walki z przemocą wobec osób chorych psychicznie, ale także umniejszania roli kobiet w historii. Dziś mało kto pamięta o dziennikarce, która zrewolucjonizowała zawód - choć powinna być legendą.